Mateusz Kaczor był jedynym Polakiem, który reprezentował nasz kraj podczas męskiego maratonu w mistrzostwach świata w lekkoatletyce Tokio 2025. Biegacz ukończył odbywające się w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych zawody na 50. miejscu z czasem 2:21:51. Oto co sądzi o nieprzychylnej atmosferze, jaka zapanowała wokół kadry.

Czy mnie dotyka? Po prostu szkoda mi tracić energii na czytanie głupot, a ja mam wrażenie, że w naszym kraju nawet jakby człowiek wygrał to by człowiekowi wypomnieli, że wygrał ze słabym czasem. Niestety mamy troszeczkę taką mentalność u nas w kraju, co jest słabe. 

Na przykład Japończycy podchodząc do sprawy zupełnie inaczej i tam, nawet jeśli ktoś dobiega ze słabym czasem na ostatnim miejscu to i tak zbiera brawa i jest bohaterem. Tu nie chodzi o to, żeby być bohaterem, ale że po prostu o minimalnym szacunek dla sportowców, którzy wkładają w to serce. Każdy jadąc na mistrzowską imprezę chce dobiec i wypaść jak najlepiej, a nie że jedzie na wycieczkę. Takie hasła się pojawiają i to jest dosyć słabe ze strony kibiców. Raczej takie rzeczy piszą ludzie, którzy chyba chcą na siłę wejść w jakąś zaczepkę słowną.

Po mnie to spływa, ale siłą rzeczy gdzieś człowiek to widzi. Już nie chodzi nawet o mnie tylko o całą reprezentację, bo na naszą kadrę wylał się taki hejt po tych mistrzostwach, że szkoda gadać.