Sebastian Białobrzeski jest trenerem dominatora biegów ultra Aleksandra Sorokina. W nowym podcaście opowiedział o przygotowaniach do projektu CHASING 100 czyli próbie złamania 6 godzin na 100km:

Zauważyłem, że problemem w tego typu projektach jest, że zawodnicy świetnie sobie radzą na prędkości 3’35” czy 3’30” nawet, do pięćdziesiątego sześćdziesiątego siedemdziesiątego kilometra. Natomiast gdy przychodzi kilometr siedemdziesiąty, po czwartej godzinie wysiłku fizycznego, zawodnicy doznają różnych jakichś kryzysów i nagle ta prędkość spada.

Wielokrotnie próbowaliśmy w Wilnie pobiec znacznie szybciej. Chociażby Charlie Lawrence, który przebieg 50 km poniżej 3 godzin i miał duży zapas, żeby pobić rekord świata, a zszedł nagle z trasy po 70 kilometrach.

Uważam, że nie jest problemem blokada prędkości, bo ci zawodnicy mają naprawdę duży jeszcze zapas, natomiast problemem jest chyba taki aspekt mentalny.

Znając naturę człowieka jest taki chochlik w naszej głowie, który mówi – słuchaj, kolego, odpuść sobie jesteś zmęczony, po co się męczysz – i wychodząc ze strefy komfortu mamy takie przeświadczenie, że “już nie dam rady”, że “albo odpuszczam, albo zwalniam” i wielokrotnie to widać w czasie maratonu. Tam zawodnicy po prostu po trzydziestym trzydziestym piątym kilometrze, gdzie do mety została dosłownie 7 km, mają jakieś ściany, blokady i zwalniają. Natomiast jestem przekonany, że fizycznie są w stanie to osiągnąć tylko mentalnie dochodzą do pewnego zmęczenia, w którym zwalniają.

Zwalnianie pozwala wejść już z powrotem do naszej strefy komfortu, tętno, tętno się obniża i jesteśmy w stanie wykonać ten wysiłek fizyczny.

Uważam, że zawodnicy pokroju powiedzmy Aleksandra Sorokina, biorąc pod uwagę jaki tytaniczny trening on jest w stanie wykonać i jakie ma doświadczenie pod względem biegów ultra, pozwala te granice przekraczać. To jest kwestia, jak nasza głowa zareaguje, gdy jesteśmy w pomarańczowej czy też czerwonej strefie i jak długo jesteś w stanie w tej strefie przebywać.

Jestem przekonany, że większość zawodników świetnie sobie poradzi do siedemdziesiątego kilometra, a być może nawet do osiemdziesiątego kilometra, ale problemem będzie później te 20 km. Tam gdzie już zostanie jedna piąta biegu do ukończenia. Ci zawodnicy będą tam musieli utrzymać się w strefie dyskomfortu jeszcze około godziny. Jestem przekonany, że to będzie taka granica, w której ci zawodnicy, którzy będą w stanie wytrzymać, ostatecznie osiągną świetny wynik. A zawodnicy, którzy będą mieli w głowach “różne myśli”, będą mogli odpaść.

Dlatego uważam, że w bieganiu ultra najlepiej jest nie myśleć, czyli w tym przypadku, odciąć wszystkie myśli i czerpać radość z bólu. (śmiech)

Jeżeli oczywiście w ten sposób można, to będzie chyba takim najlepszym rozwiązaniem i też radą dla zawodników, którzy chcą biec ultra zarówno w biegach trailowych, górskich jak i po płaskim.

Cała rozmowa