07 cze Jakość vs ilość w treningu do Ironmana | Robert Wilkowiecki
Od dłuższego czasu w Polsce i na świecie obserwujemy trend rosnącego zainteresowania sportami długiego czasu trwania. Historie ludzi z żelaza i przedstawicieli świata ultra z pewnością zainspirowały sporą część z Was, do rozpoczęcia przygody ze sportem.
Jednocześnie jeśli chodzi o teorie treningu sportowego, najlepiej jest on opisany i zbadany w obrębie dyscyplin z długą historią i tradycją, najczęściej mających swoje miejsce w programie Igrzysk Olimpijskich.
Poza sportem kwalifikowanym, a więc także w sportach takich jak biegi ultra i triathlon bez draftingu, jesteśmy dziś świadkami szybko postępującej profesjonalizacji, przecierania nowych szlaków i powstawania metod treningowych. Kolejni mistrzowie i rekordziści często inspirują tu rywali do ewolucji, zmian i eksperymentów.
Patrząc jednak na charakter wysiłku w sportach, o których mowa, możemy zauważyć, że znaczna większość dystansu pokonywana jest w tempie, które na skali RPE od jednego do dziesięciu zaznaczylibyśmy gdzieś między dwójką a piątką. Mówimy przecież o wysiłkach tlenowych w tzw. strefie komfortu.
Czy zatem receptą na sukces w tego typu rywalizacji będzie pokonywanie większej liczby kilometrów w konwersacyjnym tempie?
Dziś porozmawiamy o tym na przykładzie przygotowań do Ironmana, choć przykład ten może być uniwersalny dla długich wysiłków w obrębie każdej z dyscyplin.
Do rozmowy na temat odwiecznego dylematu, czy ważniejsza jest ilość treningu, czy jego jakość zaprosiłem eksperta od długich wyścigów, vice mistrza Europy i 9. zawodnika mistrzostw świata IM – Roberta Wilkowieckiego.
Na rozmowę zaprasza Jacek Tyczyński.
Partnerem odcinka jest HOKA
[reklama]