Jeśli ktoś z Was bacznym okiem śledzi poczynania lekkoatletów, zapewne zauważył, że w ostatnim czasie do łask powrócił wodorowęglan sodu. Wszystko to za sprawą nowej (innowacyjnej) formuły zaproponowanej przez firmę Maurten oraz pogłoskom, że pierwszym testującym był sam Jacob Ingebrigsten. Do listy zasług poczciwej sody oczyszczonej dopisał swoje trzy grosze także srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich z Paryża na 800 m Marco Arop, Keely Hodgkinson i cała grupa treningowa dowodzona przez Trevora Paintera. Również nasza Kadra Narodowa z dużym powodzeniem stosuje suplementację wodorowęglanem. Jego skuteczność jest udowodniona, a suplementacja zalecana przez takie instytucje jak Międzynarodowy Komitet Olimpijski oraz Australijski Instytut Sportu. W związku z tym moim celem nie będzie przekonanie Was, że to działa (bo to zrobiło już wielu), a zwrócenie uwagi na to czy aby na pewno sportowcy stosują dobry protokół suplementacji? 

Zacznę od przypadku Marco Aropa, który uznał, że jego mocne przyspieszenie na ostatnim okrążeniu finału IO i urwanie 1,65 sekundy z rekordu życiowego było dużą zasługą suplementacji „Bicarbem” Maurtena. Jak to możliwe? 

Podczas intensywnego wysiłku (np. biegi na dystansie 400, 800, 1500 m, treningi tempowe, sprint na końcówce długiego wyścigu – bardzo charakterystyczne dla kolarzy) pracujące mięśnie wytwarzają duże ilości jonów wodorowych. Uważa się, że są one jedną z przyczyn zmęczenia. Wodorowęglan ma działanie buforujące, tzn. obniżające stężenie wspomnianych jonów, co w praktyce pozwala na dłuższe wykonanie wysiłku na wysokiej intensywności. 

Sportowcy, z którymi współpracuję opisywali ten efekt jako możliwość wykonania treningu z wysokim stężeniem mleczanu, ale bez uczucia „zalania mięśni kwasem” i uczucia „betonu w nogach” (wiem, że to niefachowe sformułowania, ale to dosłowne cytaty). Skutkowało to szybszym wykonaniem odcinków 1000 m nawet o 2 sekundy, a co najważniejsze efekt był powtarzalny. Na koniec zawodnicy oceniali ciężkość treningu jako mniejszą niż przewidywana na podstawie założeń.

Swoją drogą bardzo podobne działanie ma beta alanina, z taką różnicą, że działa w obrębie mięśnia i wymaga długiej fazy ładowania. Wodorowęglan jest buforem krwi i działa doraźnie.

Żeby była jasność, Maurten nie odkrył Ameryki, a wodorowęglan sodu to suplement stary jak świat. Jego dzisiejsza popularność nie jest tylko efektem dobrego marketingu szwedzkiego producenta, ale sposobu podania tej substancji, która okazała się strzałem w dziesiątkę.

Główną bowiem wadą suplementacji wodorowęglanem, były dotychczas ogromne problemy żołądkowo-jelitowe, które dotykały większości osób łykających sodę oczyszczoną w postaci proszku rozpuszczonego w płynie lub kapsułek. 

W żołądku, w wyniku reakcji jonu wodorowęglanowego z kwasem solnym, dochodzi do produkcji dużej ilości dwutlenku węgla. Skutkuje to najczęściej odbijaniem, wzdęciami, a w skrajnych (ale nie rzadkich) sytuacjach biegunką i wymiotami, co eliminowało ten suplement z grona polecanych przez wielu dietetyków sportowych, w tym mnie.

Nieco (a właściwie kolosalnie) inaczej jest w przypadku Bicarb System od Maurtena i żeby była jasność, Maurten (niestety) nie płaci mi za te słowa.

Ich produkt składa się z dwóch składników, pierwszy to substancja właściwa (wodorowęglan sodu) w postaci wielu minitabletek, które miesza się z wcześniej przyrządzonym hydrożelem (wygląda, pachnie i smakuje jak przezroczysty kisiel). Hydrożel oblepia tabletki powodując ograniczenie kontaktu z kwasem solnym w żołądku. Taka forma podlega także szybszemu opróżnianiu żołądkowemu. Bardzo ważną kwestią jest to, by nie przegryzać kapsułek, inaczej może to się skończyć klasycznymi problemami gastrycznymi (najprawdopodobniej zwiększa to ryzyko interakcji z kwasem solnym).

Czy to działa? Tak! Większość zawodników odczuwa…

To jest fragment artykułu. Cała treść oraz tocząca się wokół niego dyskusja, dostępne są dla społeczności RACE PACE Mastermind. Jak do nas dołączyć?

Autor

Zosia Piotrowicz – jestem dietetykiem sportowym.  Jeśli słuchacie podcastów RACE PACE to pewnie kojarzycie mnie z odcinków związanych z odżywianiem. Niewiele osób jednak wie, że moją drugą pasją jest fizjologia wysiłku fizycznego, która nierozerwalnie łączy się z pracą dietetyka sportowego.