Testy spiroergometryczne (CPET – Cardio-Pulmonary Exercise Test) są obecnie bardzo popularne i ogólnodostępne. Wydając kilka stówek i podejmując się wysiłku na bieżni lub ergometrze rowerowym uzyskacie szereg danych, które jak się wydaje, są niezbędne do zaplanowania procesu treningowego. Czy na pewno ?

Chciałbym zasiać w waszych wytrenowanych sercach nieco sceptycyzmu i ostrożnego podejścia do danych liczbowych charakteryzujących wasze organizmy, równocześnie nie „wylewając dziecka z kąpielą”, bo choć rzeczone dane są niedoskonałe, to mogą być użyteczne.

Zaczniemy od potykania się o progi

Test spiroergometryczny może być przeprowadzany w różnych modyfikacjach i protokołach. Jego zasada opiera się o prostą regułę – im większy wysiłek dynamiczny, tym większe zapotrzebowanie na tlen, co oczywiście wiąże się ze zmianami na poziomie układu krążenia, układu oddechowego i metabolizmu pracujących mięśni. Słowo dynamiczny jest tu dość istotne, ponieważ przy wysiłkach statycznych, reguła ta nie ma zastosowania, ale o tym kiedy indziej.

Dzięki możliwość rejestracji zamian poziomu wydychanego dwutlenku węgla i wdychanego tlenu (w tym celu badany ma maskę na twarzy), podczas narastającego wysiłku jesteśmy w stanie wnioskować o tym co dziej się na poziomie metabolizmu mięśniowego. Pozwala to na ustalenie kilku zasadniczych zmian metabolicznych w organizmie, które występują w sposób na tyle gwałtowny że nazwano je progami…

To jest fragment artykułu. Cała treść oraz tocząca się wokół niego dyskusja, dostępne są dla społeczności RACE PACE Mastermind. Jak do nas dołączyć?

Autor

Tomek Sawczyn – fizjolog, naukowiec, wykładowca akademicki na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach. Popularyzator nauki i prozdrowotnego podejścia do sportu. Entuzjasta i aktywny amator sportów wytrzymałościowych. Z wyboru, zużywa się a nie rdzewieje 😉