Dr Jarosław Krzywański to kierownik Zespołu Medycznego Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. W nowym podcaście opowiedział między innymi o tym, że nie wyobraża sobie, aby leczenie kadrowiczów biorących udział w galach freak fightów, było finansowane z środków publicznych.

Kuba Pawlak: W ubiegłym roku przed igrzyskami mieliśmy sytuację, że zawodnik z poziomu kadry narodowej, który szykował się do mistrzowskiej imprezy, wystąpił na komercyjnej gali, na tak zwanych freak fightach. Jeżeli w przyszłości taka sytuacja by się powtórzyła i jakiemuś sportowcowi z poziomu kadry narodowej, w następstwie takiej walki coś by się stało, to kto go będzie leczył?

Dr Jarosław Krzywański: Szkolenie sportowców jest finansowane ze środków publicznych praktycznie w całości. To są publiczne pieniądze, więc tutaj niestety, obowiązują nas pewne regulacje.
Natomiast w tym wąskim obszarze tych regulacji w ogóle nie ma. Regulator, czyli ustawodawca, nie zakłada takich kuriozalnych sytuacji, że zawodnik przygotowujący się do imprez mistrzowskich, realizujący program szkolenia w danej dyscyplinie, równolegle uprawia sobie rzeczywiście tak kontrowersyjną dyscyplinę, jaką są sporty walki w klatce. Tutaj ani nie powinno, ani nie może być zgody na to, żeby brać jakąkolwiek odpowiedzialność za potencjalne następstwa zdrowotne wynikające z tego rodzaju aktywności.

Pewnie nad każdą sytuacją należałoby się pochylić i w takich rozważaniach trzeba wziąć pod uwagę argumenty. Jeżeli ten rodzaj aktywności pomógłby sportowcowi w jego konkurencji podstawowej, czy byłby elementem uzupełniającym i nie stanowił ryzyka kontuzji, no to tutaj pewnie można dyskutować.

Ta sytuacja, o której pan mówi, pewnie miała miejsce w momencie przerwy między sezonami, w okresie przygotowawczym. Stąd zawodnik jeszcze nie zaczął treningów w swojej dyscyplinie i dlatego ta sytuacja prawdopodobnie rozeszła po kościach i nie było aż takiej debaty. Natomiast ja nie wyobrażam sobie, że ktoś by się kiedykolwiek zgodził na coś takiego. Ja, jako przedstawiciel zespołu medycznego największego związku sportowego, po prostu nie chciałbym, żeby moi sportowcy generowali dodatkowe ryzyko niż to, które i tak wynika z wyczynowego uprawiania sportu w swojej konkurencji.

Posłuchaj całej rozmowy:

Śmierć podczas wysiłku | Jarosław Krzywański